Marcin bloguje

.impressions.memos.tech.

Sycylijski IBM?

Ostatnio było tu ciszej, a to ze względu na wakacyjny wypad na Sycylię. Ładnie, pięknie, wino, kobiety, owoce morza. No, to tyle z relacji.



Ja chciałem o czymś trochę innym. A mianowicie właśnie na Sycylii, konkretniej w Palermo zobaczyłem taką oto old-skulową reklamę IBM:


IBM ad

Urzekła mnie! Że to jeszcze tam wisi, że jest takie pikselowe. I totalnie od czapy, reklama była umieszczona w okolicach Teatro Maximo.

Jak Wam się podoba?

Public Enemies

Na ten film czekałem dosyć długo. Może nie jakoś szczególnie, ale jednak zrobiło na mnie wrażenie, że kręci go Michael Mann. Że w rolach głównych sama śmietanka. Że o gangsterach. Zapowiadało się super.

Film opowiada historię Johna Dillingera, który napadał na banki, rabował z klasą, uciekał z więzień. A wszystko to robił w złotych latach gangsterki w USA, czyli latach 20. Mamy tu wszystko co gangsterskie kino zawierać powinno. Jest dużo przemocy, romans, zajadły policjant ścigający Johna. Całość jest historią wejścia na szczyt i szbkiego końca Dillingera. Jego brawurowe skoki na banki zwróciły na siebie tak dużą uwagę, że stał się synonimem wroga publicznego numer jeden. Spowodowało to wydzielenie w FBI specjalnej jednostki, zmianę sposobu prowadzenia dochodzeń. I to wszystko właśnie jest pokazane w filmie. Bardzo zgrabnie i z sensem.

Na uwagę zasługuje sposób kręcenia filmu. Bardzo naturalny obraz, kamera pracuje intensywnie śledząc bohaterów w momentach dynamicznych, ale potrafi “przystanąć” i objąć w ładny kadr dziewczynę Johna, graną przez Marion Cotillard.

Na filmie nie zawiodłem się. Trzymał w napięciu i nie nudził. Cóż chcieć innego!


public-enemies

 




IMDB

Comments

Amandine
Johnny! <3

Pozdrawiam
Amandine
filmdine.blogspot.com

System Shock 2

Pamiętacie taką grę? Ja pamiętam jedynie tytuł i obszerny opis części pierwszej zamieszczony w którymś numerze Secret Service. Wtedy ta gra była poza moim zasięgiem - za sprawą wymagań sprzętowych.

Dopiero jakiś rok temu udało mi się zdobyć System Shock - część pierwszą. Zagrywałem się w nią bardzo długo, uruchomiłem całość pod DosBox’em i działało pięknie.

Po jej ukończeniu przyszła chrapka na część drugą. Zdobyłem jakąś wersję tej gry i co? I nie da się w nią grać! Ani pod Wine (linux), ani na Windows Vista. Próbowałem wszystkich patchy jakie znalazłem, opisów, sposobików (z wineHQ).

NIC! Pustka, da się pograć odrobinę, rozpocząć grę, przejść tutoriale, a później, przy budowaniu kariery - pierwszy etap kształtowania postaci, całość zawisa. Pozostaje już tylko zabicie aplikacji.

Dla tych, którzy nie znają gry, lub chcą sobie poczytać/odświeżyć, oto garść linków:

Tym fatalnym akcentem wracam do części pierwszej gry…

Comments

tutaj piszą, że ss2 można spokojnie odpalic pod xp i nowszymi: http://www.systemshock.org/index.php

@Ravicious: A co tu porównywać? W to drugie grać się nie da. Gierka bez polotu. Wiem, bo ostatnio przeszedłem :/

Deus Ex 1 i Deus Ex-co?

<badabum> Dziękuje, będę tu do końca tygodnia!

To ja poproszę jeszcze o porównanie Deus Ex I vs Deus Ex: Invisible War :)

Jesteście bezlitośni… Za rogiem kampania wrześniowa, a ja instaluję Deus Ex-a :|

A ja do tej pory nie mogę uwierzyć, że tak Deus Exa 2 spieprzyli. Nawet teraz, gdy 2 przeszedłem z miesiąc temu to nie pamiętam jej zakończenia. A 1? Wszystkie zakończenia chciałem poznać :D

Swoją drogą - pamiętam, jak kumpel robił mapkę będącą odzwierciedleniem naszego wydziału w skali 1 do 1 :D Nawet z NPC-ami w kształcie wykładowców.

chemikalia :D jeżdżenie windą po wszystkich piętrach w poszukiwaniu molibdenu ;)

Deus Ex vs System Shock 2:

SS2:
- lepszy rozwój postaci
- więcej możliwości wykreowania takowej
- bardziej mroczny klimat (oooh killl meeeee)
- chemikalia!

DX:
- bardziej rozbudowane i mniej monotonne mapy
- zdecydowanie mniej monotonna rozgrywka
- dużo bardziej skomplikowana i ciekawsza fabuła (chociaż też dość linowa, ale nie na zasadzie biegania przed siebie i walenia w co popadnie)
- ciekawsze postacie ;)

Mnie ta druga gra wciągnęła bardziej, bo w System Shocku 2 po kilku godzinach grania zaczęło mnie cholernie nudzić to latanie od jednego punktu do drugiego ;)

@Dodek, albo się gra nie uruchamia, albo wiesza się przy ładowaniu pierwszego etapu - tworzenia postaci.

http://www.lolsauce.com/RandomBS/Deus%20Ex.jpeg

@łasica: Deus Ex przeszedłem to może i Thiefa pomęczę. Szczególnie, że kiedyś udało mi się zdobyć antologię w Kolekcji Klasyki.

Szkoda tylko, że taki np. Thief 1 to nawet pod prawdziwym WinXP ma problemy z działaniem.

Ja grałem u brata na WinXP, bodajże z Radeonem HD2400, i nie miałem większych problemów. Bodajże Mod Managerem dołożony miałem Rebirth, niewykluczony też, że jakiś patch nakładałem. Gra działała bez zarzutu.

Warto zagrać w Bioshocka. Ma też mocny klimat. No i będzie działać na Viście.

Na tym samym engine polecam Thief i Thief 2 :)

Deus Ex - jedna z najlepszych gierek, jakie znam. Przy czym mowa o części pierwszej ;]

Grałem na rocznym laptopie z Windows Vista i nie miałem żadnych problemów - jakie problemy Ty napotykasz?

@Dodek, grałeś na jakimś współczesnym systemie? Może jakieś wskazówki na temat uruchomienia gry?

Ja przeszedłem SS2 - fajna atmosfera, ciekawy system rozwoju postaci, mroczno i straszno, a pod sam koniec robi się naprawdę trudno.

Szkoda, że dziś nie robią już tak rozudowanych gier.

Ja z kolei w SS2 zagrałem raz i krótko, nie chcę więc ich porównywać. Mogę za to z czystym sumieniem powiedzieć, że Deus niesamowicie mnie wciągnął w swój świat.

@Pustelnik - grałem kiedyś przez chwilę. Jak byś porównał do System Shocka? chodzi mi o fabułę i samą rozgrywkę.

Aż mnie naszła ochota na Deus Ex… ;)

System Shock 2 nawet pod Windowsem miał tendencję do ciągłego zwieszania się. Szkoda. Dobra gierka, ale wykonanie techniczne już znacznie gorsze.

Własny Player Audio?

Od jakiegoś czasu męczy mnie nędza wśród odtwarzaczy audio dostępnych na różne unixy. Niby są, ale jakieś takie wybrakowane, zupełnie nie przystające do moich potrzeb. Niby robią dużo, ale ja nie potrzebuję kombajnu do muzyki.

Oczywiście, są różne takie jak:

  • Rhythmbox
  • Amarok
  • xmms i xmms2
  • musicpd
  • bmpx
  • cmus

No i wszystko fajnie, nie mam zamiaru negować ich użycia. Mi one po prostu nie do końca pasują. Rhythmbox, bo jest duży, ma za dużo featerów, niby umie dużo ale jak co do czego przyjdzie to bywają problemy. Amarok, część KDE, a ja używam GNOME, albo tylko jakiegoś WM - a do tego jest przerośniętą kobyłą. xmms to staroć, a xmms2 nie używałem. Nie zachęcił mnie swoją architekturą klient-serwer. bmpx - fajny, ale mało stabilny. musicpd, przyjemny, ma prawie to co bym chciał - to znaczy jego klienty to mają, no ale znów ta nieszczęsna architektura klient-serwer. Po co to w odtwarzaczu muzyki?? cmus jest fajny, ale nie graficzny.

Tak więc widać, że jestem wybredny, lub też mam w tym jakiś cel. I jedno i drugie :D



To czego oczekuję od odtwarzacza to prostota i kilka fajnych bajerków. Chciałbym mieć takiego IPoda tyle że na ekranie komputera. Na czym mi zależy? Prost!

Najpierw co musi taki player mieć:

  • budowanie biblioteki z plikami muzycznymi - oczywista oczywistość przecież
  • … i tym samym przeszukiwanie tej biblioteki - chcę szukać po nazwie pliku, jego lokalizacji i jeszcze przy wykorzystaniu wyrażeń regularnych :D
  • wyświetlanie okładki słuchanej płyty, w przypadku braku - ściągnięcie okładki
  • masowa edycja metadanych utworów - coś co pozwoli wyszukać sobie regexpem kawałki, a potem im wszystkim zedytować metadane, pomijając dane specyficzne dla pojedynczego kawałka, jak chociażby tytuł
  • jako bajer fajnie byłoby również móc oceniać kawałki - ale w sumie nie wiem, po co, nigdy z tego nie korzystałem do tej pory

Tak wyglądają założenia, a tak chciałbym żeby wyglądał interface:

Krótki opis zaznaczonych na obrazku elementów:

  1. wyświetlanie okładki albumu, może niekoniecznie w ten sposób, jak na rysunku - chciałbym też przedstawić więcej informacji o utworze/płycie/wykonawcy przy jakiejś operacji na okładce - to jeszcze nie ustalone
  2. tak powinny być wyświetlane wyszukane utwory
  3. pole do wyszukiwania, niby główna część operacyjna aplikacji

A co Wy sądzicie? Pomijam zasadność tworzenia kolejnego odtwarzacza. Czy macie jakieś killer-features, których brakuje w obecnie istniejących odtwarzaczach? A może jest już coś fajnego co pasowałoby do mojej idei, a czego w tej chwili brakuje?

mały dizclaimer

Obrazek stworzony przy pomocy narzędzia Balsamiq Mockups, a dokładniej w jego wersji webowej. Niestety, export do PNG nie zadziałał więc zrobiłem screenshota :) Narzędzie jest bardzo przyjemne w użytkowaniu, ale do takiej zabawy, niekomercyjnej, jego cena jest zaporowa.

Comments

Jeden z konfigów foobara wyglądał identycznie jak Twój szkic, ale niestety nie bardzo jest pod linuksa.

Nie wiem co tak ludziom nie pasuje w architekturze klient-serwer.
Może MOC?

Ja również oddaję swój głos na Quod Libet, bo spełnia podane kryteria. Poza tym suwaki od głośności i przewijania działają bez opóźnień czy nawet trzasków (przynajmniej kiedyś takie słyszałem w Banshee przy zmianie głośności).

no to własnie QL będzie dla ciebie w sam raz :> powiedziabym raczej, że exaile jest nieco kobylasty. ;]

Sęk w tym, że ja nie szukam "zbyt" wielu featerów. Chcę czystego playera, który umie grać muzykę. Nie chcę podcastów, last.fm, itp :)

Hmm Songbird ? Straszna kobyła kiedyś to była, ale ficzerów miała troszkę.

dokładnie, quodlibet.

ja bym na twoim miejscu sprobowal jeszcze quod libet, kiedys go uzywalem i bardzo mi sie podobal, ale stwierdzilem ze wyrazenia regularne nie sa jednak potrzebne do zarzadzania muzyka ;p

@globi - sonata jest bardzo fajna, ale ja naprawdę nie potrzebuję serwera do muzyki. Korzystałem z tego tandemu dosyć długi czas i mi się znudziło.

@Nn - banshee mogę porównać stabilnością z bmpx - równie często się wywala, więc zdecydowanie nie.

Co do propozycji MoC, to mimo wszystko wydaje mi się, że on nie ma opcji wyświetlania okładek ;-)

Ok, znalazłem alternatywę, która mnie satysfakcjonuje. I zamierzam się jej trzymać. Mowa o Exaile.

Sonata + mpd

moc ma bazę utworów i wyszukiwarkę muzyki?

Hm, jak chcesz czegoś małego, prostego i oszczędzającego zasoby to MoC. Jest świetna.

@egzemplarz, ten player jest bardzo fajny. Na razie poużywam go sobie. Mam wersję 0.2.14, i w tej chwili niezbyt chce ściągać okładki, no ale może coś źle robię.

Na Twoim miejscu sprawdziłbym Banshee. Niestety, pociąga on za sobą mono, ale w dużej mierze spełnia Twoje potrzeby. Brak mu z wymienionych rzeczy chyba tylko obsługi wyrażeń regularnych.

gmusicbrowser

E… Exaile?

W takim razie pierwszy akapit daje mylne wrażenie, że to kolejny powód, by nie lubić Linuksa ;)

@dunDer, obejrzałem sobie odobinę no i jakoś znaczących zmian w UI w stosunku do audacious nie widać. No i nadal wygląda jak klon winampa.

@Radek, nie raczej nie mam - nie korzystam z Windowsa do tego stopnia.

A pod Windę masz coś co Cię zaspokaja?

Może Audacious2?

Próbowałem, używam od czasu do czasu. Ale nadal, to jest player do filmów. Przynajmniej ja tak go widzę. Dodatkowo wydaje mi się dosyć ciężki.

A próbowałeś VLC? Nie pociąga za sobą połowy KDE i jest wygodne w użyciu.

SGI O2 - Upragiony

Od dawna marzyła mi się właśnie ta maszyna. Przez rodzinę i bliskich ochszczony został “odkurzaczem”. Nic to. Mi się podoba. Jest naprawdę ujmujący.

Zapytace czemu?

Proste!

  • nie jest to zwykły pc
  • przy wejściu do “biosu” mamy tryb graficzny, obsługę myszy oraz dźwięki wydawane przez wbudowaną kartę muzyczną

Można by pomyśleć, że nie jest to warte uwagi, ale przecież standardowe PC nadal nie mają takich miłych ficzerów! A to jest sprzęt z 1996 roku.


Dużo informacji historycznych można dorwać na wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/SGI_O2.


Co do oprogramowania, które teraz na nim działa, to jest to OpenBSD, niewydane jeszcze 4.6 - obecnie jakiś RC czy coś (http://www.openbsd.org/46.html)? Dokładniejsze informacje o OpenBSD na SGI tutaj: http://openbsd.org/sgi.html.


A do czego niby wykorzystywano ten sprzęt? Przeklejka z wikipedii mówi że:

  • Imaging (especially medical)
  • On-air TV graphics
  • Desktop workstation
  • 3D modelling
  • Analogue video post-production
  • Defense industries

No ok, brzmi górnolotnie, ale co ja z takim sprzętem zrobię?

  • ołtarzyk
  • zabawa ;-)

Czy używacie OpenBSD? A może macie jakieś doświadczenia ze sprzętem SGI?

Comments

Też mam O2, wersja z procem R12K, 1GB RAM i modułem AudioVideo. System to IRIX 6.5.29.
Jeśli chodzi o "BIOS" - tutaj się go tak nie nazywa, prędzej Open BootProm. W PC Setup to marna namiastka tego z maszyn uniksowych (nawet jak jest tryb graficzny).
Jeszcze jedno, Amiga nie była konkurencją dla żadnej maszyny SGI, nie ta klasa sprzętu. Możliwości Amigi w tym przypadku są raczej marne.

@Sigvatr, w przypadku SGI to nie jest BIOS znany z PC, to bardziej bootloader + narzędzia diagnostyczne. Pełni dosyć odmienne zadanie.

Przy najbliższej okazji postaram się o jakąś dokumentację tego ustrojstwa - fotograficzną :)

A co do ceny, to wyniosło mnie to jakieś 300zł, sam komputer, bez monitora czy peryferiów.

Design to to miało całkiem miły. Pamiętam, że konkurowało z Amigą na polu tworzenia FX dla filmów :D

Nie wiem czy lapki się liczą jako PC, ale niektóre mają graficzny BIOS + touchpad - tylko po co?:) w BIOSie to raczej raz czy dwa coś zmieniamy. Czasem coś obejrzymy - nie jest to coś bym stawiał na pierwszym miejscu na liście "co musi mieć mój komp".

Powodzenia w zabawie. Pewnie opiszesz co nieco z niej. A właściwie to ile kosztuje taki odkurzacz?

Brutal Assault 2009

W ostatni weekend odwiedziłem Czechy. Wraz z Radkiem, moim bratem pojechaliśmy zobaczyć wreszcie co to jest ten Brutal Assault - festiwal metalowy. Było na tyle ciekawie i przyjemnie, że postanowiłem Wam trochę opisać “co i jak” się robi na takich spędach.

To była 14 edycja Brutal Assault i jak co roku odbyła się ~30km od polskiej granicy, w miasteczku Jaromir, a dokładniej w obrębie zabudowań twierdzy Józefów, która położona jest nieopodal miasta. Malownicze miejsce, nie ma co.

Festiwal trwał od czwartku, od 15.00, do soboty, późnych godzin nocnych. Tyle przy najmniej trwała część koncertowa. Pole namiotowe otwarte było już od środy. My przyjechaliśmy dopiero w czwartek, w całym miasteczku było już czarno od przybyłych na festiwal. A drogę do twierdzy w której miały miejsce koncerty można było rozpoznać dzięki pielgrzymkom czarno ubranych ludzi. Niewielu szło bez piwa. Kilku z całymi skrzynkami wypełnionymi piwem i innymi trunkami.

Zdecydowanie nie odwiedziliśmy wszystkich koncertów, bo wszędzie wokół było tyle atrakcji, że nie daliśmy rady.

Generalnie były dwie sceny na których grane było na zmianę. O mniej więcej tak, jak widać to na tym klipie:

http://www.youtube.com/watch?v=k8c5VpJ75do

Dzień I - czwartek

Jako że przyjechaliśmy późno, zanim kupiliśmy bilety, załatwiliśmy formalności i zleźliśmy się niesamowicie kilka koncertów już minęło. Na szczęście nie były jakoś bardzo przez nas oczekiwanymi. Zaczęliśmy od amerykanów z CARNIFEX, grali całkiem spójny death metal. W sam raz do sączenia piwa i obczajania stoisk z koszulkami i innym badziewiem.

Następny SADUS jakoś nam umknął, bo zrobiliśmy małą rundkę po terenie festiwalu. Było wszystko co potrzeba. Jedzenie, napoje wszelakie, budka z marihuaną, sklepiki z płytami, koszulkami, kible. Było też kino - Horror Cinema, które od 8:00 do ~1:00 w nocy grało thrillery, horrory itp. Obejrzeliśmy uwielbianą “Martwicę mózgu”, świetne “28 dni później”, oryginalne “Funny games” - po duńsku, z napisami czeskimi nałożonymi na angielskie (nie było łatwo!). Nie daliśmy rady obejrzeć niestety filmu Dod Sno (norweski horror o nazi-zomibch: http://www.youtube.com/watch?v=lEQwEmeWnyI - zamierzam zdobyć ten film, więc jak ktoś by się pisał na oglądanie, to niech uderza do mnie :D).

Z kina szybko przemieściliśmy się z powrotem na koncert. Tym razem grał ROTTING CHRIST - jak wiadomo, są to black metalowi bogowie prosto z Grecji. Bardzo dobry koncert, świetne chłopaki. Później skoczyliśmy jeszcze na koncert izraelskiego ORPHANED LAND, ale byli zbyt miękcy, więc w grę wchodziło jedynie stanie i uprawianie “niemieckiej szkoły słuchania metalu”.

Natomiast następny był PAIN. Ten szwedzki zespół jest bardzo popularny w swoim rodzimym kraju. Być może dlatego, że grają dosyć przystępną muzykę. Zresztą zobaczcie sami:

Dalej było już tylko odsypianie podróży - choć Pain skończył grać o 22:00.

Dzień II - piątek

Słońce to wróg, jeśli śpi się w namiocie. Natychmiast budzi o 7:30~8:00. Po krótkiej wizycie w mieście i nabyciu alkoholu oraz śniadania zaczęliśmy kontestować koncerty. Tym razem pierwszym co zobaczyliśmy była kapela FORGOTTEN SILENCE, z Czech. Daleko nie mieli. Przyjemny death, trochę instrumentalnych kawałków, itp. Ogólnie wporzo. Filmik możecie zobaczyć tutaj http://www.youtube.com/watch?v=e8ArthA6jHM

Dalej NEGURA BUNGET, z Rumunii. Słuchałem tego jeszcze w liceum, ale na żywo i przy świetle słonecznym, to jakoś nie to. Gdzie ten mrok? Gdzie zgrzytanie łańcuchów i chłód lasów Karpat? Generalnie to kopali w deskę - mieli taki instrument, grali na fletni pana i trochę przynudzali.

Szwedzkie VOMITORY grało naprawdę dobrze. Rozkręcili publikę na całego. I choć ich kawałki ciężko od siebie odróżnić, to jednak wrażenie pozostawili miłe.

Zespół który miał ciekawą nazwę, a którego nie znaliśmy, DAGOBA,

niestety nie dojechał. Jakiś wypadek na trasie mieli.

Mała siesta w namiocie, z obowiązkowym piwem, i wróciliśmy na Brujerię. Meksykańce wymietli. Szał! To co robili na scenie to istne piekło. Grubszy cały czas zachęcał do zabawy pod sceną. Cały czas mówił coś po hiszpańsku (Cabrones!). Chudszy za to tańczył coś ala salsa. Jako taki pogląd na styl i zachowanie sceniczne dać mogą te klipy:

  • http://www.youtube.com/watch?v=W_PnJUMofGk
  • http://www.youtube.com/watch?v=EZV1OKe_qDM
  • http://www.youtube.com/watch?v=duoBC2S_LRU
  • http://www.youtube.com/watch?v=hyYhfN9d1SE (o tutaj jest koleś z maczetą - no bo jak to meksyk ma być bez kozika?)
  • A tutaj przeróbka Macareny w wykonaniu Brujerii: http://www.youtube.com/watch?v=dF3DePOxNeI

    Kolejny w rozkładzie jazdy był OPETH. Sorry, to nie dla mnie - wymiękłem i poszedłem poleżeć na trawie.

    Wróciliśmy dopiero na ULVER, z USA - i muszę przyznać, że powinienem był zostać na tej trawce, bo nuda niesamowita była. Zespół gra gatunek muzyki określany jako “experimental/avantgarde”. Czego się można po nich spodziewać? Przyznać im trzeba, że poruszyli publiczność pierwszym kawałkiem. Mieli tak szokujący teledysk o III rzeszy i holokauście, że ludzie nie wiedzieli co robić (czy klaskać czy nie), po jego zakończeniu.

    Drugi dzień zakończyliśmy koncertem DARK FUNERAL. Szwedzi grają już na tyle długo i wyrobili sobie na tyle złą opinię, że na koncert zeszło się na prawdę dużo ludzi. Zagrali poprawnie. Ale że ja nigdy jakoś nie starałem się poznać ich muzyki, to tylko sobie popatrzyłem. Jedno jest pewne, kolesie są lekko pojechani. I z tego co mówili na scenie, to wierzą w rychłe przyjście szatana :P

    Dzień III - sobota

    Jak zwykle wczesna pobudka, ale jako że znów wybraliśmy się do miasta na zakupy to dotarliśmy dopiero na koncert ASHES YOU LEAVE. Fajnie było, miło się słuchało. Człowiek mógł się trochę poopalać. No ale to tyle. Z tego wydarzenia powstało kilka zdjęć i filmik:

    Następnym zespołem jaki widzieliśmy był CRIPPLE BASTARDS, włosi. Małe pokurcze, ale niesamowicie energiczni. Grali grindcore, więc niezbyt dobrze się tego na dłuższą metę słuchało. Ot i filmik:

    http://www.youtube.com/watch?v=KpbBCptDybg

    Zwróćcie uwagę na basistę, z prawej strony wokalisty - diabeł wcielony.

    Gdzieś tam w trakcie koncertu włochów nakręciliśmy taki oto śmieszny filmik: http://www.youtube.com/watch?v=xjHhd8CSDqc Ci ludzie nie byli trzeźwi. Nie wiem też czy byli świadomi tego co robią :P

    Potem poszliśmy na HATE ETERNAL. Amerykańska kapelka prowadzona prze Erica Rutana z legendarnego MORBID ANGEL. Spoko spoko, szybko, death metalowo, walcowato. Fajny koncert. Eric prawie tym razem połknął mikrofon.

    MISERY INDEX, też z USA - jakoś strasznie dużo zespołów było właśnie z tego kraju w tym roku. http://www.youtube.com/watch?v=8WjeQUL2yGY o tak się prezentowali. Jeden z bardziej wartościowych zespołów, moim zdaniem. Nie żeby śpiewali wiersze Williama Blake’a czy coś. Po prostu dobzi są.

    A pierwszym z faworytów wieczoru był zespół z wysp (UK) - ANAAL NATHRAKH. To była prawdziwa rozpierducha. Chłopaki grają Black-Death metal. Naprawdę rzadko koncertują, ale mają z tego niesamowitą frajdę. Wokalista, choć wygląda dosyć niepozornie, na scenie wywijał takie rzeczy, że spokojnie można go nazwać niebezpieczym. Ale wiedział co robi. Publika szalała.

    Ten pył przed sceną, to przez ludzi :)

    Lekkim przerywnikiem, choć wiele osób jedynie na to przyjechało, był norweski IMMORTAL. Klasyk black metalowy. To między członkowie IMMORTAL jak i MARDUK (który grał później) byli odpowiedzialni za palenie kościołów w Norwegii na początku lat 90 ubiegłego wieku.

    Tutaj zagrali kilka szlagierowych piosnek, jak chociażby “Sons of the northern darkness”, co można porównać do hymnu norweskiego black metalu. Oczywiście zadedykowali go ziomom z dzielni, czyli MARDUKowi. Acha, Immortal to ci śmieszni kolesie, bo malują mordy w corpse-paint.

    http://immortal.battlegrim.net/gallery.php?id=photosession_2002_sons_of_northern_darkness_01

    Ich nieoficjalną maskotką jest panda:

    http://img515.imageshack.us/img515/5190/panda2uk4.jpg

    Następnym w kolejce był amerykański WALLS OF JERICHO. Odjazd totalny. Grali jakieś coś co się nazywa metalcore. Na wokalu jest tam Candace Kucsulain, która ma niesamowite zdolności do zachęcania ludzi do różnych rzeczy.

    Krótka prezentacja ich umiejętności jaką nagraliśmy: http://www.youtube.com/watch?v=gfTDWJH15wo

    Zwróćcie uwagę na to, jak wokalistka zachęca do pogowania pod sceną. Niesamowita charyzma! Na youtubie jest tego zdecydowanie więcej i w lepszej jakości - o np. to http://www.youtube.com/watch?v=M9gpy45U7HY Ona tak gadała cały czas. Zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.

    Ostatnim zespołem, który obejrzeliśmy był oczywiście MARDUK. Szwedzi, a jakże by inaczej. Zagrali po prostu cudownie. Można powiedzieć, że był to wieczór szlagierów. Chociażby te dwa:

    No i tym sposobem zakończyliśmy naszą wyprawę koncertową.

    Na deser zostały fotki, zebrane w tym albumie:

    http://www.flickr.com/photos/zygm0nt/sets/72157621877640943/

    Jeśli dobrnęliście aż do tego miejsca, to szacunek :)

Comments

@Z00mbie, dzięki za link :)

@Pustelnik, nie odpowiada mi stylistyka. Nie za bardzo lubię takie przeplatane granie - raz lekko za chwilę mocniej.

ARGH! Jak można opuścić Opeth. :O
;)
Że się tak głupio zapytam - nie podobają ci się stylistycznie, grają za miękko, za mocno, wokal nie ten, cokolwiek innego? Nie żebym kogoś nawracał, ciekaw zwyczajnie jestem.

Jeśli cie to interesuję to ten film Dead Snow jest na youtube.

http://www.youtube.com/watch?v=4o56605KpmA

Jeżeli chesz… Jasne, nie ma problemu, pisz.

No ba - jak mi sie bedzie chcialo to nawet ci wypunktuje wszystkie glupoty ktore tam napisales ;) - ale na razie mam wakacje ;)

I co? zamierzasz zacząć jakiegoś flame’a na temat "kto jest bardziej TRU"?

> Wróciliśmy dopiero na ULVER, z USA

LOL ROTFL OMG

W ogole wiekszosc relacji ROTFL.
I potwierdza tylko przypadkowosc ludzi jadacych na tego typu spedy…

O Czym Będzie?

W zasadzie to o wszystkim. Z uwagi na to, że pracuję w IT, to będzie częściowo o nowinkach z tego poletka, ale nie tylko. Mam nadzieję, że nudno nie będzie i stopniowo pojawią się też inne treści.

Comments

Dam szansę i zasubskrybuję ;)
Powodzenia ;)

siema siema ;) to chętnie poczytam co nowego w "ajti"

powodzonka

Wielkie włochate dziesięciopalczaste yoł!
Also, powodzenia!

Miesiąc temu pisałem podobny wpis. Witam i życzę powodzenia!

Pozdrawiam

Information Technology guy!

Powodzenia ;>

In tha face of tha hedgehog! A już chciałem napisać "PiErWsHy!!!!!!!1111jedenjeden"

PS Przyznawanie się do pracy w IT to grzech ;)

Witamy, powodzenia ;)

Southland Tales

Kiedy zabrałem się po raz pierwszy do oglądania tego filmu, bardzo szybko się zniechęciłem. Ciężko było w niego brnąć, fabuła nie trzymała się kupy, film był dziwny i podzielony na jakieś nieskładne części.

Dopiero po jakimś czasie przeczytałem, całkiem przypadkiem zresztą, że to jak najbardziej zamierzony efekt. Dziwne? Nie, nawet nie zupełnie. Sęk w tym, że kompletną opowieść podzielono na 6 części. Pierwsze 3 zostały opowiedziane w formie komiksu, natomiast pozostałe składają się na opisywane właśnie film. Nic więc dziwnego, że zaczynając od środka nie wiedziałem o co biega.

Ta dziwna konstrukcja, po przeczytaniu komiksu zaczęła mieć więc wreszcie ręce i nogi. Wszystko zaczęło wskakiwać na swoje miejsca. Teraz tylko należało sobie poukładać i tak bardzo skomplikowaną fabułę.

Film opowiada o świecie przyszłości. Świecie nękanym problemami energetycznymi, którym próbuje zaradzić korporacja Treer. Mapa geopolityczna wygląda całkiem inaczej niż to co znamy z dzisiejszych lekcji geografii. Jedynie południowe obszary byłego USA, odpowiadające mniej więcej stanowi California są miejscem mlekiem i miodem płynącym.

Boxer Santeros (sportowie i postać baaardzo publiczna) zostaje uprowadzony i odnajduje się po kilku dniach na środku pustyni. Co działo się wtedy? Tego nie wie nawet on, a dodatkowo nie wie nawet jak się nazywa. Wszyscy szukają Boxera, a Boxer chce dowiedzieć się kim jest…

Możnaby tak długo, bo historia jest bardzo zawiła, ociera się o paradoksy podróży w czasie. W filmie przeplatają się niejako 3 historie, rzeczywistość filmu, przeszłość oraz akcja scenariusza napisanego przez Boxera - to głównie w komiksie. Dopiero wszystkie 3 pozwalają zrozumieć jako tako całość. Jest to film Richarda Kelly’ego, który wyreżyserował również sławnego Donnie Darko, tak więc należy mieć na uwadze, że nie będzie lekko. Udało mu się za to namówić do tego przedsięwzięcia wiele sławnych twarzy jak chociażby Dwayne’a Johnsona (Boxer), Sarah Michelle Gellar, Justina Timberlake’a, Christopher Lambert.

Choć jest to film ciężki, to jednak stanowi wyśmienity posiłek dla umysłu. Oglądajcie “na czczo” ;-)



southlandtalesrockface1


IMDB

Comments

Blog filmowy
Witam, coś tutaj ostatnio mało nowości. Zostawiam swój ślad i zapraszam na mojego bloga.

Kacper
blogofilmach.pl
FF Forum Filmowe
Piszę tutaj, ponieważ nie znalazłam zakładki "kontakt" ani adresu mailowego. Administruję FF Forum Filmowe (www.forum-filmowe.pl), jesteśmy zainteresowani wymianą linków między naszym forum a tym blogiem. Będę czekać na kontakt:
admin@forum-filmowe.pl

Pozdrawiam,
Ewa
www.forum-filmowe.pl
Agniecha
nie podobał mi się ten film. Jak dla mnie totalna masakra. Miał kilka ciekawych motywów, ale ogólnie to nie było nic szczególnego.

dodaję do linków, ażeby częściej wpadać. jeżeli będziesz miał ochotę wpadnij do mnie na filmy-wedlug-agniechy.blog.onet.pl.
buziaki ;**
Agniecha

Slumdog Millionaire

Co prawda zwykle staram się opisywać filmy w takiej kolejności w jakiej je oglądam. Tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. I to nie byle jaki film jest tego przyczyną.

Film ów opowiada historię chłopaczka ze slumsów jednego z indyjskich miast, który po zabójstwie jego rodziców ląduje na ulicy, bez środków do życia. Przechodzi przez życie na wysypisku, pracę jako żebrak, i inne. Ciągle walczy o swoje, czasem surfując na fali szczęścia, ale zwykle dostaje w kość od brutalnego świata. Po drodze nabywa przyjaciół, czasem ich traci. Miłość między nim a małą Latiką pojawia się niespodziewanie, rozwijając się od dziecięcej zarzyłości, aż do pełnej dramaturgii opowieści. I to w ona jest tak naprawdę motorem fabuły filmu.

Bohatera filmu, tytułowego Slumdoga, czyli żebraka, poznajemy, gdy w indyjskiej edycji programu “Milionerzy” zaczyna grać o przedostatnie (albo ostatnie?) pytanie. Cały film jest jedną wielką retrospekcją, która jest jednocześnie opowieścią chłopca o tym, jak to się stało, że nieudacznik z ulicy przyszedł do programu i doszedł tak daleko - pewnie oszukiwał :), bo niby skąd miałby znać odpowiedzi na te wszystkie trudne pytania.

Film cichcem wdarł się do dzisiejszego świata kina i święci triumfy gdzie tylko go wyświetlą. I dobrze bo jest bardzo porządnie zrobiony, przemyślany, chwytający za serce. To doskonałe połączenie amerykańskiego stylu kręcenia filmu z duchotą indyjskich filmów z Bollywood. I choć film jest dosyć amerkański w wymowie, a bollywoodzki w wyglądzie, to na koniec dostajemy najprawdziwszy taniec z Bollywood :D

Zasługą jest tu na pewno reżyser, Danny Boyle (odpowiedzialny za chociażby “28 days later”, “Trainspotting”), który zbudował 20 osobową ekipę amerykańską, z którą pojechał do Indii. Na miejscu korzystał z pomocy ludzi z Bollywood. Jak to wyczytałem w ostatnim Filmie (2/2009), użył miasta takim jakim było. Nie próbował czyścić ulic z ludzi, pilnować planu itp. Po prostu kręcił.

Polecam uwadze również ścieżkę dźwiękową z filmu, bo jest super!

Gorąco polecam ten film bo jest na prawdę niesamowity!

Slumdog Millionaire



IMDB

Comments

filmy download
Świetna historia pokazana w genialny sposób.
Polecam ten film gorąco!
Pozdrawiam
Nika
filmy
Bardzo fajny film gorąco polecam!

RocknRolla

I otrzymujemy nową produkcję Guya Ritchiego. Reżyser ów zasłynął filmami “Snatch” oraz “Lock, stock and two smoking barrels”. Zdecydowanie były to dobre filmy i z ciekawą (nowatorską nawet) konstrukcją fabularną. Mile się oglądało itp, no ale nie można ciągle jechać na tym dobrym wrażeniu.

Fabuła filmu opiera się na pomyśle “każdy każdego chce przekręcić”. Zabawa powoli się rozkręca gdy pomysłowy gangster oszukuje, układając się po drodze z urzędnikami miasta, dwóch typów spod ciemnej gwiazdy, którzy chcą kupić kawałek ziemi w centrum Londynu. W sumie to cała fabuła opiera się jedynie na tym, bo dalsze zdarzenia są bezpośrednio wywołane tym pierwszym. Po sznurku do kłębka :)

Sęk w tym, że formuła takiego filmu już się odrobinę nadwyrężyła. Człowiek chce świeżości. Nie żeby takie filmy się źle oglądało, no ale cwaniackość takiego scenariusza męczy. I choć posiada on wiele fajnych, śmiesznych momentów to jest też kilka zapychaczy - mielizny po prostu.

Na poprawę humoru mamy Gerarda Buttlera (Leonidas z “300”) oraz piękną Thandie Newton. Szalenie bawi również akcent angielski, który jest w tym filmie wszechobecny.

Tak więc nie odradzam, ale i szczególnie nie polecam.


newton_butler_rocknrolla


IMDB