Marcin bloguje

.impressions.memos.tech.

The Chronicles of Riddick

Wczoraj miałem za dużo czasu i odwiedziłem kino. Od dawna planowałem to obejrzeć.

Prawdę mówiąc to się zawiodłem. Spodziewałem sie fajnego filmu science-fiction. W sumie to podstawy do tego miałem, “Pitch Black” był świetnym filmem. Natomiast tutaj oparto się głównie na efektach specjalnych i scenach walki. Efekty są super. Ale sceny walki… często tendencyjne, zazwyczaj nudne – no bo ile już można tego oglądać.

Miałem za to fajny pokaz świata filmu - dobrze pomyślany, i całe szczęście ma nawiązania do pierwszej części. Efekty specjalne też niczego sobie. Słowem, można iść – ale nie należy się zbytnio nastawiać na arcydzieło ;)

Charlie and the Chocolate Factory

Niesamowity, baśniowy, przepiękny. Nowa adaptacja książki Dahl’a zachwyca. Jest świetna. Przepięknie nakręcona baśń opowiadająca o magicznej fabryce czekolady, której nikt od wielu lat nie odwiedzał. Właścicielem tajemniczej fabryki jest Willie Wonka (grany przez Jonhny’ego Depp’a) - całkiem socjopatyczna osobowość.

Film jest śmieszny, zabawny, kolorowy. Niby jest dla dzieci. W końcu w kinach przeważa wersja z dubbingiem. Tyle że na sali kinowej nie było żadnego (!) dziecka.

Podczas oglądania filmu należy spożywać czekoladę. W każdej postaci jest do przyjęcia.

Image Hosted by ImageShack.us

Catch Me if You Can

Długo zwklekałem zanim obejrzałem ten film. Cóż, muszę przyznać, że jak nie lubie Hanksa i Leo, którzy to grają pierwsze skrzypce w tym filmie, tak film całkiem przypadł mi do gustu. Bardzo dobry scenariusz – oczywiście, na faktach autentycznych. Dziw bierze jacy ludzie chodzą po świecie.

Brunet Wieczorową Porą

No i jednak wreszcie obejrzałem. Co prawda nie jest to najlepszy film Bareji, ale ma wiele cech filmów tego reżysera. Zważywszy na to, że już wczesniej słyszałem troche tekstów z tego filmu, to nie da się powiedzieć nic więcej niż:

– Danka jaka jest taka jest, ale tolerancyjna jest!
– Noooo.. tolerancyjna jest

Świetny humor i mnóstwo dobrych sytuacji, a do tego niezła obsada. W sumie to tylko dla maniaków ;-P

Broken Flowers

W tym filmie mamy Billa Murraya, któremu jakaś zeszła miłość podsyła informację, że ma z nią syna. Nie podpisuje się oczywiście na liście, więc, jak to się mawia - szukaj wiatru w polu. Całe szczęście, Bill ma przyjaciela, którego hobby jest pisanie opowiadań detektywistycznych. I on to właśnie namawia Billa, aby ten poszukał tej kobiety i ją odwiedził. Bill wysila szare komórki i tworzy listę byłych ukochanych. Na podstawie tej listy kumpel-detektyw dopasowywuje adresy, i Bill może ruszyć w podróż po kraju.

To jedynie początek filmu. Reszta opiera się na epizodzikach. Każdy z nich to spotkanie z inną kobietą. Wszsytkie je coś łączy, widać co się Billowi podoba :) Film jest zgrabny i zabawny. Co prawda ma niezbyt wyraźne zakończenie, ale może dla niektórych to zaleta. Jest to produkcja bardzo podobna do “Lost in Translation”. Podobna stylem kręcenia oraz dynamiką, niby nie jest zbyt wartko, ale przyjemnie i wciągająco.

Odnoszę wrażenie, że Jarmush ma podobny styl pracy nad filmami do Tarantino. Ten drugi mianowicie najpierw układa soundtrack do filmu, a później pisze scenariusz. Ciekawy sposób, który skutkuje. BTW, muzyka oczywiście fajna.

broken_flowers

Broken Flowers (2005)
Reżyser: Jim Jarmush
Obsada: Bill Murray, Julie Delpy, Sharon Stone

Battlestar Galactica (Season 2)

Początek miał ten serial wiele lat temu w USA. Nie wiem, czy dotarł do Polski i zdobył większą popularność. Ja usłyszałem o nim dopiero przy okazji nowej realizacji tego pomysłu. Właśnie kończę oglądać drugi sezon. I o ile przy pierwszym jakoś specjalnie nie było czym się podniecać, o tyle teraz naprawdę jest co obejrzeć.

Wreszcie fabuła zrobiła się ciekawa i wciągająca. Nadal oczywiście mamy pozostałości ludzkości uciekające przed rasą robotów. I jakkolwiek głupio to brzmi, zrobione jest fajnie i wieje świeżością. Wiele wątków, w tym najważniejszy, kończący pierwszą serię, rozwija się w drugiej (cóż za nowość! ;) ).

Dobre efekty, niezła gra aktorów, jest co pooglądać. A do tego mój całkowity faworyt serii (za wspaniałą kreacje postaci) czyli Gaius Baltar.

Image Hosted by ImageShack.us

Ławeczka

Co? Powie ktoś, że ckliwe romansidła oglądam?

Niech mówi, oglądam też kupę innych filmów ;-D

Średniawy ten film. Chociaż tyle dobrego, że niezbyt szczęśliwie się skończył. Żmijewski gra niezłego cwaniaka, pasuje lepiej do tej roli, niż do wspaniałego i wszechmocnego lekarza z “Na dobre i na złe”. Okazało się też, przynajmniej dla mnie dopiero teraz, że Jola Fraszyńska nadaje się nie tylko do głupich komedyjek jak Killer, szacunek za tą rolę ;)

Anacondas: The Hunt for the Blood Orchid

Buahhhahaha :-D No nie moge, co za film. Poprostu żenada. Kilka dużych anakond siedzi sobie w środku dżungli i robi sobie orgie… Ech, głupia akcja, tendencyjni bohaterowie.

No ale czego chcieć od następcy pierwszego filmu o anakondzie. Mamy tu kupe zabawnych gagów. Możliwe że nie zostały pomyślane jako takowe przez reżyserów.

Uśmiałem się jak głupi. Super rozrywka przed śniadaniem. Albo w trakcie… I do tego te wielkie, głupie anakondy. Świetnie za to wyszła małpka, która wydawało się, że zostanie zjedzona na początku, a przeżyła do samego końca. I robiła sobie niewybredne śmiechy z reszty konających towarzyszy ;)