Nie, nie jest to ckliwy melodramat. Adrian Brody, Owen Wilson i "ten trzeci" w swej podróży napotykają różne dziwne sytuacje, ale częściej zmagają się z niezgodnościami swych charakterów, skrywanymi urazami i niedopowiedzeniami. A wszystko to, aby oczyścić się duchowo.
Dzięki temu mamy opowiastkę o sposobie narracji przywodzącym na myśl narkotyczny trans - w sumie bracia i tak przez cały film szprycują się medykamentami różnego rodzaju. Może to dlatego? Z jednej strony dodaje to uroku filmowi, nie nudzi, ale i nie porywa. Ot tu się człowiek zaśmieje, tam ziewnie. Z grubsza wychodzi z tego miły film z ładnym zakończeniem odwołującym się trochę do relacji między braćmi i czerpania radości z życia.
I nawet Billa Murraya wrzucono na epizodzić. Da się obejrzeć!
IMDB