Jest nowy aktor, Daniel Craig, jest nowa kobieta (jak zwykle :D) - Eva Green, jest mniej gadgetów, za to więcej akcji i mięsistych, prawdziwych bohaterów.
Z grubsza przedstawiając fabułę, mamy tu pierwsze podrygi Bonda jako agenta z dwoma zerami na koncie, czyli z licencją na zabijanie. Kapitalna sekwencja, gdy Bond realizuje warunek niezbędny do otrzymania papiera na zabijanie rozpoczyna film. A później jest już tylko lepiej.
James ma zająć się tym razem pewnym człowiekiem w Czarnogórze (piękne miejsce!). Konkretnie, to ma wygrać z pokera (nuda!!!) z bukmacherem terrorystów (niesamowity M... -zapomniałem nazwiska badGuya - przy okazji małego update'u, chodzi tu o Madsa Mikkelsena).
W porównaniu do innych filmów z serii, ta część jest zdecydowanie bardziej realistyczna. Akcja taka jak pokazano mogła mieć miejsce, co w przeciwieństwie do dotychczasowych trendów w kreowaniu postaci agenta jest niezwykłym podejściem.
A do tego wszystkiego, Daniel Craig, który wypadł wyśmienicie. Co prawda przed ukazaniem się filmu było wiele negatywnych opinii na jego temat - że się nie nadaje, że blondyn, że za niski, że zbyt schamiały, itp. Po premierze natomiast pokazały się nawet przeprosiny dla Craiga Davida za te wszystkie wrzuty.Dobrze, że je wytrzymał, bo to pierwszorzędny bond, którego nie zagrałby żaden z poprzedników.
Bardzo dobry film, ciekawe jak dalej potoczą się losy tej serii...
IMDB
Oczywiście powinno być Daniel Craig
Acha, a zły w tym filmie to był grany przez Mads Mikkelsen.
nuda w pokerze? Jak dla kogo, pierwotna moc jest na sam koniec - kiedy krupier dostaje napiwek ;P