Co przyciągnęło mnie do tego filmu? Chyba osba reżysera, niejasne skojarzenia i opinia, że w filmie trochę zalatuje fantastyką. Jak dla mnie wystarczyło. I racja, jest tego trochę. Ale jest też trochę innych wartych uwagi rzeczy. Mamy chociażby niezłą obsadę, w postaci Franki Potente i Moritz Bleibtreu.
Lola to młoda dziewczyna, która jest zakochana w swoim chłopaku, Mannim - złodzieju i tak naprawdę nie wiadomo kim jeszcze. Rzecz w tym, że Manni zgubił 100.000 euro. Ma 20 minut na ich odzyskanie, albo zginie. Lola próbuje jakoś zdobyć pieniądze. Nie za bardzo jej się udaje.. przynajmniej za pierwszym razem, bo owych razy mamy trzy. Za każdym razem cofa się do momentu, gdy zostaje jej właśnie 20 minut czasu. Mamy tu trzy odrębne łańcuchy zdarzeń, w wielu momentach różniące się nieznacznie, ale już te drobne różnice bardzo silnie wpływają na ostateczny efekt. Fajne jest również pokazanie jak drobna ingerencja w życie innych (potrącenie ramieniem pewnej kobiety, lub nie) wpływa na ich życie.
Film jest trochę podobny do starawego już "Dnia świstaka", właśnie przez to powtarzanie się szans - co prawda tutaj to tylko 20 minut. Niestety, muzyka jest straszliwie nędzna.
Lola rennt (1998)
Reżyser: Tom Tykwer
Obsada: Franka Potente, Moritz Bleibtreu